„Nic nie przygotuje cię na te chwile, gdy rzeczywistość wymierza ci policzek, powala cię na łopatki i wywraca twoje życie do góry nogami” – pisze Russ Harris, autor książki „Zderzenie z rzeczywistością”. Im poważniejsze zderzenie, tym silniejszy ból odczuwamy. Niekiedy jest on tak dotkliwy i nieznośny, że nasz układ nerwowy przejmuję kontrolę i wyłącza nasze uczucia, pozostawiając nas w całkowitym odrętwieniu, z poczuciem wewnętrznej pustki.
Jak zatem przetrwać bolesne ciosy od życia? Jak się po nich ponieść? Jak nauczyć się nowych i skuteczniejszych sposobów reagowania na żałobę, stratę i kryzys?
Między innymi o tym jest ta genialna książka bazująca na zasadach terapii akceptacji i zaangażowania.
Jedną najbardziej przydatnych rzeczy, jaką możemy dla siebie zrobić kiedy doświadczamy kryzysu lub traumy, jest skupienie się na tym, nad czym mamy kontrolę. Dlaczego to takie ważne? Już ci tłumaczę. Im bardziej skupiamy się na rzeczach, które są absolutnie poza naszą kontrolą, tym większe prawdopodobieństwo, że będziemy doświadczać poczucia beznadziei, lęku, frustracji czy złości. A to, jak się zapewne domyślasz, nie pomaga nam w procesie zdrowienia i dochodzenia do siebie w obliczu życiowego kryzysu. Dlatego świadomie zabieraj swoją uwagę, myśli i emocje z rejonów, które nie są zależne od ciebie i przenoś je tam, gdzie wraz z twoją sprawczością pojawia się żywotność i witalność.
Pamiętaj, że cierpienie nie spotkało cię na własne życzenie – to życie je tobie zesłało. I to naprawdę boli. Dlatego potrzebujesz się sobą czule i troskliwie zaopiekować. Bez uznania własnego bólu nie ma procesu zdrowienia. Jak pisze Russ Harris osoby pogrążone w wielkim bólu zazwyczaj chcą usłyszeć dwie rzeczy. Po pierwsze: „Widzę, że cierpisz”. Po drugie: „Jestem tu, gdybyś mnie potrzebował/ potrzebowała”. Zauważenie i uznanie własnego bólu pozwala nam na wykształcenie w sobie życzliwej reakcji wobec emocji, których doświadczamy. Pomaga również zdystansować się od tego, co czujemy i dostrzec, że trudne uczucia nie definiują tego, kim jesteśmy. One są przepływającymi przez nas doświadczeniami.
Kristin Neff, światowej sławy badaczka samowspółczucia, mawia: „To jest chwila cierpienia. Obym była dla siebie życzliwa”. Kiedy twoje życie nieoczekiwanie wywraca się do góry nogami, bądź dla siebie wyrozumiała, czuła, delikatna i wspierająca. To nie sprawi, że ból zniknie, ale – jak podkreśla autor książki – nie taki jest cel. Powtarzanie życzliwych słów ma ci dać poczucie ulgi i wsparcia, którego teraz tak bardzo potrzebujesz.
Zagubiony i zalękniony umysł często podsuwa nam trudne myśli, które są dla nas dodatkowym obciążeniem. Dlatego potrzebujemy ćwiczyć się w świadomym uwalnianiu się z pułapki myśli; w odczepianiu się z haczyka. Jedną z pomocnych technik, które proponuje Russ Harris jest nazywanie. Kiedy zauważamy i nazywamy swoje myśli, zazwyczaj się od nich dystansujemy. Odbieramy im w ten sposób moc. Już nad nami nie dominują. Już nas nie obezwładniają.
ĆWICZENIE:
Kiedy poczujesz, że trudna myśl ma cię na haczyku, postaraj się ją nazwać. Możesz to zrobić na przykład w tej sposób:
Mam taką myśl, że …
Zauważam myśl, że …
Mój umysł mówi mi, że …
Zauważam, że mój umysł mówi mi, że …
Zauważam, że mam taką myśl, że …
Pamiętaj! Nie jesteśmy w stanie powstrzymać umysłu przed opowiadaniem nam różnych historii, możemy się jednak nauczyć, jak go na tym przyłapać. Co więcej możemy też nauczyć się wybierać sposób reakcji na to, co nam się przydarza. Tak aby trudne doświadczenia nie powstrzymywały nas przed angażowaniem się w życie.
„Nie jesteś w stanie w cudowny sposób zmienić tego, co serwuje ci życie, możesz jednak dodać coś do tego, co znajduje się na stole. A kiedy to zrobisz, znajdujące się tam dania ulegną zmianie”.
Ta jakże apetyczna metafora dotyczy naszych wartości. To one pomagają nam trwać kiedy wszystko dookoła zdaje się rozsypywać na kawałki. To one przypominają nam o tym, co ważne, wskazują właściwą drogę, przywracają sens. I przypominają, że bez względu na to, jak wielki jest nasz ból, nasze życie jest znacznie większe. A my możemy świadomie zadecydować, że chcemy zauważać całość naszego życia, a nie tylko jego bolesne fragmenty.
Pięknie wam tę książkę polecam. Jest w niej tyle mądrości i życzliwości; spokoju i nadziei. Ta książka przynosi ulgę a opisane w niej techniki terapii akceptacji i zaangażowania są doskonałe do samodzielnej pracy.