Piątek. Na zegarze 17:30. Półtorej godziny temu powinnaś wyjść z biura. Miałaś w planach nieśpieszny lunch ze znajomymi, małe zakupy i jogę. Pięć minut przed szesnastą zajrzała do ciebie Zuzanna. Zrobiła smutne oczy i minę porzuconego spaniela. Błagalnym wzrokiem i drżącym głosem poprosiła cię, żebyś dokończyła za nią raport. Ona już nie zdąży. Mąż od 20 minut czeka w samochodzie. Idą z dziećmi do teatru. Nie mogą się spóźnić. A ty przecież nie masz ani dzieci, ani męża, więc na pewno nigdzie się nie spieszysz. Bo gdzie może się spieszyć singielka? Zgadasz się. Robisz kolejne espresso. Nerwowo przełykasz gorzką kawę i równie gorzkie łzy.
„Nigdy więcej!” – obiecujesz sobie nie pierwszy raz.
Niedzielny obiad u rodziców. Zapowiada się niewinnie. Bezpieczne i neutralne tematy pozwalają swobodnie przejść od zupy do drugiego dania. Niestety słodki deser usypia twoją czujność. Okrutnie silny ścisk w żołądku zawiadamia cię, że właśnie padło ‘to pytanie’. Pytanie o dzieci. A właściwie jedno konkretne dziecko – kiedy? No kiedy? Przecież jesteś już 4 lata po ślubie, więc na co czekać. W środku wszystko w tobie krzyczy. Ty też masz ochotę krzyknąć. Zamiast tego zapadasz się w sobie. Resztkami sił podnosisz kąciki ust uśmiechając się do nich łagodnie.
Grzeczna z ciebie dziewczynka. Tak dobrze cię wychowali.
Jest tyle sytuacji, w których z całą stanowczością powinno się powiedzieć:
• STOP,
• NIE,
• DOSYĆ,
• WYSTARCZY.
Tymczasem głos grzęźnie nam w gardle, strach sznuruje usta, a czułe i wrażliwe serce łopocze przestraszone niczym ten ptak uwięziony w klatce. Wiecie dlaczego to takie cholernie trudne? Bo w grę wchodzą silne emocje i empatia. Niektórzy z nas mają ją rozwiniętą do granic możliwości.
- Robi nam się kogoś żal, więc chcemy pomóc. Za wszelką cenę. Często rezygnując z siebie.
- Nie chcemy nikogo urazić ani tym bardziej sprawić przykrości, więc na wszelki wypadek zgadzamy się na wszystko.
- Zależy nam na akceptacji. Dosyć szybko uczymy się wchodzenia w rolę, która tej akceptacji – chociaż na chwilę – pozwala nam doświadczyć.
- Mamy w sobie ogromną potrzebę przynależności. Obawiamy się, że ktoś nas przestanie lubić, obrazi się na nas lub posądzi o egoizm, jeśli będziemy otwarcie komunikować swoje poglądy i przekonania.
- Często czujemy się winne kiedy mówimy komuś „nie”. Dużo łatwiej jest nam zrezygnować z tego, co dla nas ważne niż odmówić drugiej osobie. Tak już mamy.
- Mówienie o naszych emocjach, uczuciach, potrzebach i oczekiwaniach wciąż sprawia nam ogromną trudność. Dlatego często milczymy.
- Większość z nas została wychowana tak, aby nie zawadzać, nie przeszkadzać, nie sprawiać kłopotu. Być grzeczną i uprzejmą. Nawet jeśli nie mamy na to ochoty.
Przychodzi jednak taki moment kiedy zdajemy sobie sprawę, że nie można przejść przez życie udając kogoś innego. To moment, w którym następuje nasze przebudzenie i zaczyna się głęboka i świadoma praca nad sobą. To chwila, w której postanawiamy zadbać o swoje granice bez poczucia winy i wyrzutów sumienia.
Z najważniejszą i najpiękniejszą intencją – pokochania i uszanowania siebie.
28 stycznia | 18:30 | warsztat online |
ASERTYWNOŚĆ BEZ WYRZUTÓW SUMIENIA. Jak się tego w końcu nauczyć?