Olu, czym jest dla Ciebie PEWNOŚĆ SIEBIE?
Cóż, najprostsza i najbardziej intuicyjna dla mnie odpowiedź jest taka, że ja tego nie wiem. Wbrew temu, co wszyscy myślą i sądzą patrząc na mnie – ja nie jestem pewną siebie osobą i nigdy nie byłam, a ponieważ wiem, że zaraz wszystkie zakrzykniecie: „Cooo??? Przecież widzę Cię na #kawachzbudzynska i webinarach, jak tańczysz i się wygłupiasz – jakim cudem osoba mało pewna siebie mogłaby to robić przed tysiącami osób”, to już rozwijam swoją myśl.
Pewność siebie dla mnie nie jest tym, co widać na zewnątrz, czyli szerokim uśmiechem, przebojowością, pewnym tonem głosu, zdecydowanym krokiem itp., lecz tym, co mamy w środku – przekonaniem, że robię dobrze, działaniem w zgodzie ze sobą, nawet jeśli jest to niezgodne z opiniami innych osób, odpuszczaniem krytyki i nie przejmowaniem się opiniami osób, które nam dobrze nie życzą. I właśnie nad tą pewnością siebie ja wciąż pracuję i pewnie będę pracować do końca życia.
Chciałabym jeszcze dodać, że ja doskonale wiem, że po mnie nie widać żadnych braków pewności siebie, w związku z tym mogłabym perfekcyjnie udawać, że jest inaczej i nikt by się nie zorientował.
Ale nie udaję z dwóch powodów:
Po pierwsze – nie lubię. Udawanie jest męczące i pochłania masę energii, czyli jest nieefektywne.
Po drugie – mam do czynienia z kobietami, które też mają z tym problem i swoim przykładem chcę im pokazać, że można działać i iść do przodu, nawet jak pewność siebie nie jest naszą mocną stroną.
Jak bardzo PEWNOŚĆ SIEBIE przydaje się w prowadzeniu własnego biznesu?
Przydaje się bardzo, bo na pewno wtedy jest łatwiej. Łatwiej jest działać będąc ukierunkowaną na to, co chcemy osiągnąć, zamiast zastanawiać się co inni pomyślą o naszej pracy.
Jednocześnie chciałabym podkreślić bardzo mocno, że nie trzeba być pewną siebie, żeby zacząć prowadzić swój własny biznes. Można zacząć naprawdę ze szczątkowym zapasem tego zasobu i zwyczajnie rozwijać go w trakcie. Ja tak właśnie zaczynałam i tak jak mówię – wciąż się w tym doskonalę.
Obserwując Twoje działania zawodowe odnoszę wrażenie, że nie masz słabszych momentów, dokładnie wiesz czego chcesz i konsekwentnie to realizujesz. Prowadzenie własnej firmy to często jednak wzloty i upadki. Jak sobie radzisz w tych trudniejszych momentach? Co robisz żeby nie stracić PEWNOŚCI SIEBIE?
Wszystkie kobiety prowadzące, lub chcące prowadzić swój biznes przestrzegam przed takim myśleniem i jednostronnym obserwowaniem rzeczywistości osób, które z takich czy innych powodów (osobistych, czy zawodowych) obserwujemy i niejako podziwiamy.
Otóż to, co widać w mediach społecznościowych to jest tylko wycinek prawdziwej rzeczywistości. Na dodatek filtrowany przez osoby zainteresowane. Czy ja mam słabsze dni? Oczywiście, że tak!
Czy siadam przed serialem z paczką czipsów, tłustymi włosami i w szarym swetrze? Jasne! Ale czy publikuję wtedy swoje zdjęcie w mediach społecznościowych? Nie! Dlaczego? Bo jestem tylko człowiekiem, a na dodatek próżną kobietą i wolę wrzucać swoje ładne zdjęcia, niż te z momentów, w których zaliczam doła, jak rów mariański.
Więc po pierwsze jak macie doła, nic się Wam nie udaje i chcecie się zagrzebać pod kołdrą – uświadomcie sobie, że KAŻDA z nas tak ma! Jak chcecie – możecie sobie wtedy wizualizować Budzyńską z czipsami i bez makijażu – pozwalam Wam. A co konkretnie ja robię?
Po pierwsze – pozwalam sobie na słabsze chwile. To najczęstszy błąd jaki popełniamy – wydaje nam się, że żeby osiągnąć sukces i zrealizować swoje cele, musimy być jak roboty, które prą do przodu. Tymczasem każda trudna sytuacja i słabsza chwila, to moment do zastanowienia się – czy aby na pewno idę w dobrym kierunku. I ja sobie tę chwilę daję, nawet jeśli miałby to być cały dzień. Choć jednocześnie nie pozwalam sobie, by się to przeciągnęło, czyli wyznaczam sobie czas, kiedy jednak wstanę, ogarnę się i ułożę tę grzywkę.
Po drugie – szukam wsparcia innych osób, które zrozumieją, że mam chwilową potrzebę ponarzekania i wysłuchają mnie, ale jednocześnie nie pozwolą mi się pogrążyć w oceanie rozpaczy, czyli na przykład rozśmieszą mnie tak, że zapomnę o co w ogóle chodziło w tym moim kryzysie.
Po trzecie – zawsze się zastanawiam o co chodzi z tym kryzysem i z czego on wynika, czyli podchodzę do sprawy z dystansem, a w zasadzie z dużym wysiłkiem buduję ten dystans, bo problem z pewnością siebie właśnie często wynika z tego, że tego dystansu nie mamy. I jak sobie umiejscowię cały ten kryzys w odpowiednim kontekście, to od razu łatwiej mi się żyję, bo widzę, że to wcale nie kryzys, a jedynie kryzysik i bez przesady – ludzie mają na świecie dużo większe problemy.
Kiedy patrzysz na swoje osiągnięcia zawodowe z czego jesteś najbardziej dumna?
Tak naprawdę jestem dumna z każdego etapu swojej kariery zawodowej, bez względu na to, czym się wtedy zajmowałam. Wychodzę z takiego założenia, że każda praca nas rozwija, jeśli tylko sobie na to pozwolimy.
Nie wiem czy wiecie, że ja – Ola Budzyńska vel Pani Swojego Czasu – nienawidząca sprzątać i robiąca to tak rzadko, jak się tylko da – swoją ambitną karierę zawodową zaczynałam od … sprzątania mieszkań. Myłam kibelki obcym ludziom!
I dumna jestem z tego, że mając te 20 lat nie umierałam ze wstydu, tylko z dumnie podniesioną głową szorowałam komuś gary, zlewy i podłogi, by móc się sama utrzymać w obcym mieście i jeszcze studiować dziennie.
Jestem dumna z tego, że zmieniałam pracę za każdym razem, gdy przestawała mnie cieszyć i gdy czułam, że to dla mnie za mało i nie dałam sobie wmówić, że „powinnam już usiąść na tyłku i jak normalny człowiek zająć się czymś normalnym”
Dumna jestem z tego, że kiedyś podjęłam decyzję o tym, że życie mam tylko jedno i chcę je prawdziwie przeżyć, więc pewnego dnia spakowałam manatki i poleciałam na Bliski Wschód pracować jako stewardesa arabskich linii lotniczych. Jestem dumna z każdej mojej decyzji zawodowej, nawet jeśli straciłam przez nią pieniądze i okazała się niewypałem, bo dzięki temu się wiele nauczyłam i wciąż się rozwijałam.
Który moment w karierze Pani Swojego Czasu był dla Ciebie najtrudniejszy i czego Cię on nauczył?
Zdecydowanie najtrudniejszy był początek. Gdy teraz mówię, że buduję imperium i zawojuję rynek – nikt się nie śmieje, bo jeśli ktoś tylko spojrzy na ostatnie lata działalności PSC, to zobaczy, że wszystko zmierz w tym kierunku. Ale na początku, gdy dzieliłam się informacją, że zamierzam zbudować biznes online, będę pracować z domu i zarabiać 4 razy więcej niż zarabiałam dotychczas – wszyscy wybuchali śmiechem, a w najlepszym razie kiwali z politowaniem głową.
Nie dość, że nikt mi nie wierzył, to na dodatek wiele osób oczekiwało, że rzeczywistość utrze mi nosa i wrócę do poprzedniego życia z podkulonym ogonem.To był dla mnie bardzo trudny okres, tym bardziej, że połączony z rewolucją w naszym prywatnym życiu (choroba mojego starszego syna).
Ale jak każdy kryzys – także i ten był okazją. Okazją do sprawdzenia kto wokół Ciebie jest naprawdę Twoim przyjacielem, a komu tylko na czymś zależy. Okazją do sprawdzenia jak silna jesteś i jak wiele możesz, gdy tylko postanowisz zrealizować swój cel.
Co byś powiedziała dziewczynom, które marzą o własnej firmie, ale nie mają wystarczająco dużo PEWNOŚCI SIEBIE żeby wystartować?
Powiedziałabym, że w ogóle nie potrzebują tej pewności siebie, by wystartować z biznesem! W ogóle przestańcie myśleć o tych słoniach, jakim jest założenie biznesu i zdobycie świata (na to przyjdzie czas później). Jeśli myślisz sobie – „o nie, ja nie mam wystarczająco dużo pewności siebie, by zbudować taki biznes”, to przestań zajmować się tą całością, a zacznij pojedynczym zadaniem.
To na co Ci pozwala obecnie Twoja pewność siebie? Na napisanie mejla? To go napisz? Na wrzucenie posta na Fb? To go wrzucaj.
Czy myślisz, że ja od dnia numer 1 robiłam lajwy na Fb i webinary, w których tańczyłam przed tysiącem osób? Oczywiście, że nie!
Przez kilka miesięcy „ukrywałam się” pod bezpieczną zasłoną swojego bloga i nikt nigdy na żywo nie słyszał żadnego słowa ode mnie.
Zbudowanie swojego biznesu i zawojowanie świata robi się tak samo, jak wszystko inne w życiu – KROK PO KROKU!